Najnowsze wpisy, strona 36


kwi 11 2005 post scriptum do ostatniej notki
Komentarze: 2

Do komentarza Fanaberki.....chyba bardzo Cie zbulwersowałam......

 

Osobiście myślę, że nie o konsumpcję tu chodzi przy kulcie Małysza- te same uniesienia były przy zwycięstwach piłkarzy. W latach 70 było to istne szaleństwo a nazwisko Lubańskiego znali wszyscy.....niemowlęta prawie też. Ja nie porównuję tych wydarzeń, ale raczej ten szał i brak wyważenia, który temu towarzyszy. Cenię sobie pewien takt i dyplomację w relacjach z ludźmi.I oczekuję aby ludzie się tego nauczyli.

 

Polacy potrzebują idola- może to wynik niedoceniania naszego narodu w naszej historii...Sama osobiście odebrałam śmierć Papieża jako utratę kogoś bliskiego, chciałam bardzo się spotkać z ludźmi, dzielić smutek i żałobę. Pomodlić się, wspólnie odmówić w jego intencji różaniec. Być blisko innych....Nie było mi to dane, bo w tej okolicy w której przebywam ludzie są bardzo zlaicyzowani a do kościoła chodzi niewielka część tutejszej społeczności. Zapewne nigdy też nie słyszeli nauk Jana Pawła. Jestem wierząca od dawna a nie od wczoraj. Ani nie od pontyfikatu Jana Pawła- maturę z religii zrobiłam w roku 1975. Pamiętam charyzmę Papieża w czasie mszy w Licheniu czy Warszawie, jego umiejętność nawiązywania kontaktów z ludźmi i mądre wyważone słowa. Jego nauki wskazywały drogę.

 

Zapewne wielu ludzi czuło podobnie- żal, rozpacz i poczucie bolesnej straty. Ludzie różnie to wyrażali. Ale w pewnym momencie zrobił się obłęd- to latanie ze świecami, smsy, wręcz presja na określone zachowania w stosunku do innych ludzi, może mniejszych ekstrawertyków lub wyznających inne systemy religijne wydawała się czasem co najmniej dziwna...Z nami lub przeciw nam. Część odreagowywała w mniej lub bardziej prymitywny sposób.

 

W ocenie ludzi mi chodzi o pewien umiar i dystans. O wyczucie. I takt Brak mi tego u wielu Polaków- wszystko albo nic. O podświadome wywieranie presji na innych i inaczej myślących....Szczerość- a może to właśnie wyczucie? Podejście Austriaka z który pracuję 2 miesiące, który może swoje myśleć na mój temat, ale potrafi się zdobyć na choćby krótkotrwałe wyrażenie uznania – czy też podejście szefowej z którą pracuję jakieś 15 lat i niejedno razem żeśmy przeżyły a która nie potrafi pohamować zawiści, więc gada głupoty, które do mnie docierają. Czy to jest szczerość?

 

Dystans i wyczucie- tak bardzo mi tego brak.

 

kaas : :
kwi 11 2005 relatywizm
Komentarze: 2

Zadziwia mnie Klemens swoją wielkodusznością. Na bazie tego postanowiłam skonstruować dzisiejszą notkę. Ja nie muszę określać, którzy są gorsi ani lepsi, ja tak sobie tylko myślę, dlaczego są gorsi. Czy mam się z nimi utożsamiać, bo są z mojej ojczyzny?

 

W Polakach tkwi odwieczna potrzeba posiadania jakiegoś narodowego herosa i idola. Podnosi on mniemanie o sobie szaraczka, że oto jesteśmy wielcy. Niestety uwielbienie szybko zmieniające się w nienawiść. Jest to w sumie razem dość wredna cecha. Co się działo z Małyszem? A co dzieje się teraz z ludźmi choćby na Onecie. Co prawda zastanawiam się czy czasem tych debilnych prowokacji nie wymyślają ludzie z tego portalu, bo są tak głupie, aby zwiększyć oglądalność.....

 

Zawsze zwalczam pozerstwo, nie cierpię tego, żyjąc wśród ludzi nie jest mi obojętne jak się zachowują.

 

Już dzisiaj zamieszczono do komentowania jakiś durny artykuł z La Republica krytykujący polskie rządy w Watykanie. Wiadomo było, że takie artykuły będą się ukazywały, bo to element gry politycznej, zwłaszcza teraz, przed konklawe. Po jaką cholerę przywołano ten artykuł wywołując oburzenie święte, jak smią nas krytykować. Dlaczego brak u nas dystansu, aby ukazanie się takiego artykułu zignorować. Będziemy walić się w piersi i machać szabelką?

 

Już prawie dwa miesiące pracuję za granicą z ludźmi z całej Europy. Oczywiście nie ulegam unijnym agitkom, ale faktycznie jest to pole do pewnej integracji i zrozumienia. Lata całe karmiono nas stereotypami. Stereotyp Włochów jako zżytej i solidarnej nacji obaliłam na swój prywatny użytek, faktycznie Włosi nie chodzą do stołówki na lunch, lecz jadają wspólnie obiadki i imprezują razem, ale gdy moja Włoszka z pokoju kupiła meble z IKEI czy chciała tam pojechać to tylko ja miałam czas pojechać z nią mimo iż jej pobratymcy mają samochody i to nie takie jak mój. Ale mieli to gdzieś. Teraz mam trochę roboty z egzaminem i nadal widzę, że nikt z jej nacji jakoś nie kwapi się jej pomóc w skręcaniu szafy czy regałow a jest raczej drobnej postury- a jazgoczą ze sobą na okrągło, zbierają pieniądze, bo jedna z Włoszek odchodzi, chcą jej kupić prezent, będzie impreza......a tu dziewczyna nie ma gdzie ciuchów wsadzić i olewają to równo.

 

Co do Polaków- mam dwie fajne dziewczyny w firmie ale jest też i taka jedna Polka, która wręcz ostentacyjnie unika rodaków a zachowuje się jak bluszcz, włazi tym zagraniczniakom w tyłek bo chce tu się zaczepić na dłużej. Jej mizdrzenie się do nich jest po prostu żałosne. A to już kreuje obraz naszych rodaków....

 

Dlaczego my nie mamy dystansu do pewnych spraw? Fakt, jesteśmy biedni, ale to chyba nie powód aby się płaszczyć.

 

Wierzę, że wyjazd do Rzymu był wspaniałym mistycznym przeżyciem dla wielu Polaków. Ale jak to się ma do naszego zachowania na co dzień? Afery na okrągło, atmosfera jak w Chicago w latach 50. Zero pewności i bezpieczeństwa. Tu rowery stoją w schowku i jakoś nie zdarza się, aby znikały. Czy to, że istnieją tabuny płaczących i palących światła ludzi i równocześnie złodziejstwo i krętactwo na okrągło mają się jakoś do siebie?

 

Pytanie czy olać czy odrzucić czy przyjąć z całym inwentarzem- nie ma dobrej odpowiedzi. Chciałabym żyć wśród ludzi szczerych i dobrych. Po 2 niecałych miesiącach pracy szef-Austriak tutaj przysyła mi maila- dzięki, że zajęłaś się tą sprawą, well done. Po 2 miesiącach mojej nieobecności moja szefowa w Polsce mówi- ja ją nawet lubię, pod warunkiem, że jest daleko....

 

kaas : :
kwi 10 2005 rekolekcje
Komentarze: 3

Chyba nawet do Belgów dotarło, że zmarł wielki człowiek. Postanowiłam zabrać Młodą i moją polską koleżankę na mszę do katedry w Antwerpii. O godzinie 10,30 mają liturgię z udziałem chóru, uczestniczył w niej jak to zwykle tutaj mistrz ceremonii – w zasadzie ktoś w rodzaju kantora. Do tego w odróżnieniu od mszy małomiasteczkowej, szedł orszak za prowadzącym kapłanem- w sumie razem jeszcze inny wariant mszy. Było uroczyście. Nawet przyszło sporo ludzi.

 

W pięknej gotyckiej katedrze ustawiono specjalne miejsce z obrazem Jana Pawła II. Paliło się wiele świec, gdy podeszłyśmy, wiele osób za nami również zapaliło świece. Stało zdjęcie, które przedstawiało Ojca Świętego modlącego się przed ołtarzem Lieve Onze Vrouwe czyli Najświętszej Marii Panny, patronki katedry. Dziś również o godzinie 17 miała się odbyć msza koncelebrowana przez arcybiskupa Antwerpii ku czci Papieża. Niestety nie miałam okazji, aby tak długo tam czekać.

 

W Katedrze znajdowała się księga pamiątkowa pod portretem Ojca Świętego. Oczywiście nie omieszkałyśmy się tam wpisać- księgi grube i zapisane podziękowaniami, głównie w języku flamandzkim. Jakieś dwie leciwe Amerykanki spytały o mszę o 17 i też się wpisały. W sumie razem co nieco mi ulżyło- jednak na całym świecie śmierć Papieża nie przeszła niezauważona, choć może bez takich zewnętrznych oznak jak w Polsce.

 

A day after…. nie opuszcza mnie takie odczucie, że świat pozostał jakby uboższy o kogoś bardzo ważnego. Należę do osób, które nie mogą i nie powinny oglądać swoich bliskich po śmierci ani ich zdjęć. Zdjęcia mojej mamy i mojego męża są głęboko schowane. Pamiętam ich jacy byli, gdy żyli i gdy było dobrze.....oglądanie tych zdjęć mnie rani.

 

Rani mnie także oglądanie zdjęć Papieża gdy sobie uświadomię, że jego wizerunek frasobliwy, oparty na krzyżu, jaki był dziś wystawiony w katedrze w Antwerpii jest już tylko wspomnieniem i zdjęciem Nie mogę wyrzucić z siebie obrazu Papieża na katafalku w czerwonych szatach liturgicznych z plamami opadowymi, co za koszmar robienie zdjęć umarłym. Chcę pamiętać Go żywego i przywołać obraz i jego słowa, gdy będzie to konieczne i pożądane. Wiem, że nikt nie jest w stanie go zastąpić, każda nowa głowa kościoła będzie kimś całkiem innym.

 

Kruk zadaje pytanie, czy zmieni się coś w ludziach. Wiele osób zadaje sobie to pytanie. Myślę, że dla wielu osób był to moment refleksji, taką jaką odczuwa się po śmierci kogoś bliskiego. Ale też i pamiętam różne dywagacje na temat starości i niedołęstwa Papieża w ostatnich miesiącach. Pamiętam irytujący „kult jednostki” mocno krytykowany w mediach. Wtedy nie mówiło się o jego naukach. I trzeba przyznać, że dla wielu osób moment zakończenia oficjalnej żałoby był ulgą- co poniektórzy zaraz zaczęli używać sobie na forach zwłaszcza w Onecie. Kibice dali sobie po pysku. Urban zamilkł- czy na ten temat będzie pisał równie niesmaczne kawałki jak kiedyś?

 

Sama nie wiem, czy nasz naród potrafi się zmienić na tyle aby wejrzeć w głąb siebie i swojej natury, natury sarmaty, pieniacza i warchoła. Jak każde rekolekcje- ich działanie jest tymczasowe......

A więc może nie krytykować Belgów, którzy nie wylecieli na ulice i nie eksperymentowali ze światłami? Przyznam, że sama nie wiem do końca co o tym myśleć.....

 

kaas : :
kwi 09 2005 integracja?
Komentarze: 0

Próbuje uczyć się do tego kretyńskiego egzaminu, który jak nazwałam po imieniu to naprowadza na ślad do mojego bloga- niech to szlag, powinnam to zmienić. Z przyzwyczajenia z zapałem oglądam strony CNN- dziś było o Karolu i Camilli i ich ślubie... wczoraj o bardzo ciężkim stanie męża Karoliny, księżnej Monako- nie do pozazdroszczenia ma życie ta kobieta, pełne skandali i wielokrotnych małżeństw.

 

Nasz Papież pochowany został w katakumbach watykańskich, mam wrażenie, że jednak Watykan zrobił wszystko aby uniemożliwić jego pogrzeb w Polsce. Oczywiście zawsze można użyć argumentów, że był Papieżem wszystkich katolików a nie tylko Polaków, zresztą to tak naprawdę teraz nie ma już znaczenia. Do Rzymu można jak się okazuje pojechać stosunkowo prosto i oddać cześć Wielkiemu Człowiekowi. Tym bardziej, że Europa się przecież cały czas jednoczy. I bynajmniej nie jest to frazes. Jestem nadal eurosceptyczką, uważam wiele z tego co się mówi w kraju za jakieś oszustwo, ale pewne fakty są nieuniknione.

 

To jednoczenie w jakimś sensie następuje, czy to się podoba nam czy nie. Bardzo to jednak smutne, że analfabetyzm językowy powoduje, że z dobrodziejstw na przykład wymiany naukowej wiele skądinąd dobrych osób nie może skorzystać. A nowy program ramowy, co ogłosili na stronach intranetu europejskiego-  będzie znacznie większy i fundusze będą zwiekszone.....Ubolewam, że tak się dzieje w przypadku moich przyjaciółek. Coraz więcej ludzi z Polski przyjeżdża do mojej firmy, są to jednak raczej młodzi doktoranci i postdoki. Wiele wisi ogłoszeń o pracy w interimach- warunek- pobyt legalny i znajomość ich języka. Flamandzkiego, niepodobnego do żadnego innego- może trochę do niemieckiego. Młoda się ze mnie śmieje, że rozmawiam z nimi jak z bambusami. Uważam, że ich narzecze jest doprawdy niezrozumiałe

 

Zastanawiam się co będzie gdy wejdziemy w strefę euro? Wiele cen tutaj jest zbliżonych do naszych- a dochody???? Czy nadal kasjerka będzie zarabiała jakieś 200-300 euro? Jak o tym mówię Francesce to kiwa głową z niedowierzaniem. Sama nie jest za bardzo zamożna, raczej oszczędza swoje stypendium. Chce kupić jakiś używany samochód, tu bez samochodu jest bardzo ciężko....i ciuła, bo od rodziny na za wiele liczyć nie może. Ale takiej bidy to jednak nie mają....

 

Myślę, że również nasza nietolerancja może nam przeszkadzać. Pracuję aktualnie z chłopakiem, który jest Belgiem tylko że jest czarny. Jak smoła - nie mam pojęcie skąd są jego korzenie, ale sądzę, że jest on w którymś już pokoleniu w Belgii. Fajny i miły chłopaczek, doktorant, bystry i współpracuje mi się z nim świetnie. Ile procent naszej populacji może uważać czarnego faceta za kolegę i współpracownika a nie za obiekt do potencjalnego pobicia bo inny- czy jesteśmy gotowi do tego?

 

Dzisiejsza pogoda jest dość paskudna, zimno a człowiek się przyzwyczaił już do cieplejszej aury. Nawet psy nie chcą wyleźć spod kołdry i trzeba je zapraszać aby zlazły na spacer. Mylą mi się oficjalne nazwy instytucji europejskich polskie i angielskie...hmmmm...będzie klapa. Ale trudno, to tylko rekonesans... tak sobie założyłam/////

 

kaas : :
kwi 06 2005 tu nic się nie dzieje.....
Komentarze: 2

Nadal śledzę wieści z onetu, Radia Zet, CNN oraz ostatnio z RAI. Inwazja pielgrzymów we Włoszech, nie otwarty testament Papieża. Spekulacje z CNN na temat pochowania serca Jana Pawła w Krakowie.....No cóż, Watykan zawsze miał swoje tajemnice...

Nie piszę za dużo notek aby nie pisać banałów, jak wyczytałam w sieci każdy teraz wygłasza jakieś głębokie przemyślenia na temat osoby Ojca Świętego....Nie sposób przelać emocje, wtedy wychodzą banały......

 

Franceska jako jedyna śledzi wraz ze mną wiadomości o pielgrzymach. Pochodzi z Wenecji i cieszy się, że jeden z kardynałów z Wenecji startuje w konklawe. Powiedziałam jej –Twoja kolej.

W CNN wieści na temat śmierci księcia Rainera. Miał pecha- niektórzy mówią. Brak zainteresowania księstwem Monako. A chyba jeszcze większego miał pecha Książe Karol ze swoim ślubem. CNN pisało, że duch Diany będzie gościem na jego ślubie. Fatalny okres sobie wybrał na żeniaczkę. A może tak miało być.....

W firmie spokój i stabilność. Czasem myślę sobie, że chciałabym choć na moment być w kraju i trzymać się za ręce wraz z ludźmi. Ludźmi, którzy chcą teraz zmienić się, być inni, być lepsi. Belgowie nic nie chcą.

 

Emocjonalna zupa pomidorowa jak mawia Deja-vu czyli spokój i brak stresów. Był u mnie dziś policjant. Tu taki zwyczaj, że przyjeżdżają aby sprawdzić czy faktycznie się mieszka pod adresem, który się podało. Policjant był miły, choć przyznam, że widok pistoletu w kaburze u jego boku trochę mnie wystraszył. Takie nieprzyjemne wrażenie. Zostawił papiery, które mam wypełnić i zanieść do biura meldunkowego. Papierologia tu jest straszna, ale to zostało już udowodnione. Poszedł sobie pożegnawszy się dość sympatycznie.

 

Deszcz pada, znowu zaczną się kłopoty z zapłonem. Moje auto ma artretyzm jak stwierdził B.

Dziś próbowałam podłączyć tlen u Wielkiego Brata. Pisać i klikać można, ale gadać- nie. Domowe Skype sprawuje się świetnie. Jestem w ciągłym kontakcie z przyjaciółmi i to mnie cieszy

 

 

kaas : :