Najnowsze wpisy, strona 16


gru 15 2005 historia pewnego aparatu
Komentarze: 2

Dzis znow musialam przyjsc wczesniej. Bo musze nastukac godzin. Jestem niewyspana. Siedze po 9 godzin i jeszcze brakuje mi jakichs 4 godzin. Ale siedzenie tutaj pozwala mi na dokładniejsze sledzenie losow nieszczesnego aparatu, w przetarg na zakup którego tak się bardzo zaangażowałam.

 

A wiec nadal nie wiadomo, kto go tak naprawde zamówił. Gdy pytam się ludzi, to jeden odsyla do drugiego, ze to ten. Niewątpliwie na dokumentach figuruje podpis naczelnego, realizatorem był pan powiedzmy G, ale komu się urodzila koncepcja urzadzenia co do którego nikt nie wie do czego tak naprawde zostalo skonstruowane?

 

G kiedys co prawda przyznal, ze jemu to wcisnęli, aby zajal się tym. Ale kto mu to wcisnął? Naczelny? Który teraz neguje sens utrzymywania tej techniki, bo za malo na to roboty?

 

Z vice-naczelnym siedzi G w pokojach obok, ale nie rozmawiaja ze soba. Porozumiewaja się przez maila o ile w ogole. Vice mniej wiecej wie do czego sluzy ten aparat, bo w swojej historii miał do czynienia z czyms takim jak nauka a nie tylko naukowe urzędolenie jak G. Ale Vice stara się pracowac ekstensywnie. Zadnych innowacji, bo po co. On ma swoja dozywotnia pozycje i może nie robic nic. I tak dostanie to co ma w kontrakcie, niezależnie od tego, czy będzie robil rzeczy proste czy skomplikowane. Zauważyłam, ze jeśli nawet w przeszłości ktos tutaj był naukowcem to aktualnie wierzy w to, ze quasi-badania prowadzone tutaj maja range misji dziejowej. I Vice dobrze wie, ze robi pseudobadania i w glebi duszy to tego za bardzo nie szanuje. I wie, ze ja wiem co jest grane a wtedy robi się czerwony. Uśmiecha się promiennie jak mnie widzi ale zaraz potem daje dyla. Na ogol.

 

Bylabym niesprawiedliwa gdybym uważała, ze totalnie tutaj nic się nie robi. Ale niestety nie w tym gronie w jakim przyszlo mi się obracac na codzien. To calkiem inna grupa ludzi, nie majaca kontaktu z pierwsza. Oni zajmuja się czyms z dziedziny biotechnologii i nie przerabiaja szarego na zlote. I zdobylam się na odwage i do nich poszlam. Oni sa dosc hermetyczni. Bo wiem, ze zakres możliwości tego urzadzenia jest jak najbardziej dla nich…..

 

Coz się okazuje - ze taki aparat by się im przydal jako narzedzie do kontroli w sumie razem wyrafinowanej dosc produkcji. Oraz do innych badan. Co wiecej niektórzy z nich byli na szkoleniu związanym z zastosowaniem tej techniki w ich branzy. I za to chyba tez ktos płacił…i podpisywal….Dziewczyna była wielce zdziwiona, ze taki aparat zostal zakupiony do Zakładu. Nikt ich o tym nie raczyl poinformowac. Kiedys krotko rozmawiałam z ich group leaderem, czemu wydal polowe pieniędzy na ten aparat. Odpowiedział, ze mu kasa zostala na koniec roku. Również nie miał pojecia do czego ta maszyna sluzy.

 

Bio-dziewczyny napisaly mi maila popierającego, ze technika ta ma jak najbardziej praktyczne zastosowanie w ich badaniach. Rowniez u szefa produkcji ma ona chyba pewne miejsce, bo robi produkcje na tych maszynach co biotechnolodzy…..

 

Opisałam to dosc szczegółowo i zapewne dla wielu będzie to nudne jak flaki z olejem. Historia aparatu, który ktos nie wiadomo po co zakupil, sprzętu swiatowej klasy, który od momentu zakupu skazany był na stanie, bo nikt nie wiedział do czego może służyć. A i praca na nim jest nieco bardziej skomplikowana niż na przykład wazenie…..i po co robic ten wysiłek. Nie takie kwoty tutaj puszcza się bez sensu.

 

W zyciu uczona bylam pewnej oszczędności i nigdy nie starałam się czegokolwiek marnotrawic. W moim zyciu domowym nigdy kromka chleba nie wyladowala w śmietniku. W zyciu zawodowym starałam się wyciągać ze sprzętu, jakim przyszlo mi dysponowac to co się da z niego wyciągnąć i zawsze stalam na stanowisku, ze musi on w jakims stopniu zarobic na siebie. Jeśli nie poprzez bezpośrednie zlecenia to chociaż przez udzial w projektach. Ludzie bogaci, którzy na swój dobrobyt musieli zapracowac i z jakimi miałam do czynienia byli ludzmi zapobiegliwymi, owszem nie zalowali sobie, ale i nie szaleli, znając wartość pracy jaka musieli włożyć aby na to zapracowac.

 

Tutaj jest calkiem inaczej. Jest niewiarygodne marnotrawstwo związane z filozofia- easy come easy go. Stypendystow, którzy przyszli się nie szanuje, Ale jest się dla nich milym, bo wraz z nimi przyszla forsa. Nieważne czy ich się wykorzysta czy nie. Oni maja siedzieć i się uczyc. Czego…a tu już inna sprawa….Kursow wszelakich tutaj obfitość…Sprzet kupuja jaki sobie tylko zamarza. A potem zarzynaja go, bo obsluga jest przypadkowa. Zero jakiejkolwiek odpowiedzialności….

 

Do tego do glowy mi wpadla ta filozofia wiecznej zabawy. Ciagle jest tutaj jakis pretekst do organizacji imprez. Kiedys myślałam, ze to z nudow. Ale doszlam do konkluzji, ze jest to sposób aby rozbawic ten element napływowy i udowodnic im, ze tu jest fajnie. Na początku nie sposób zauważyć drugiego dna. Wszyscy dopieszczaja się i rozbawiaja na okrągło. A to kluby, wspolne wycieczki, kregle, knajpki. Słowem igrzyska. Chleb tez jest. Ale dla wybranych to już nie tylko chleb ale wieeeelka bula z maslem.

 

 

kaas : :
gru 14 2005 szukanie pracy
Komentarze: 3

Ogloszenia o pracy. Moj kumpel aktualnie poszukuje roboty. Ja tez czegos szukam bo praca w strukturach unijnych nie jest wieczna. Napisaliśmy oboje europejski życiorys i od czasu do czasu wysylamy do jakichs agencji. Ja to robie dla draki, bo wiem z doświadczenia, ze jest to zawracanie glowy, natomiast on powoli czuje się zagrozony, bo firma się wali.

I co tu duzo ukrywac- odnosze wrazenie, ze model poszukiwania pracy jest podobny wszedzie, w necie robi się wrazenie, ze jest jakis ruch w interesie i istnieje rynek pracy natomiast jest kompletny zastoj. Po prostu zwyczajnie pracy nie ma. A jak jest to jest rozprowadzana po krewnych i znajomych krolika.

 

Owszem można założyć firme wlasna, sama to rozwazam. Sadze, ze po moich doświadczeniach tutejszych nie wytrzymam za bardzo w moim poprzednim piekiełku i za czyms będę musiała się rozejrzeć. Na razie za wczesnie aby o tym pisac……

 

Moje znajome dziewczyny z Wloch i Finlandii, które przyjechaly tutaj, po powrocie do kraju będą musiały sobie czegos poszukac. Ostro aplikuja. Finka się przyznala, ze w zeszłym roku złożyła 60 aplikacji z ujemnym wynikiem. O Wloszce i jej interviev tez pisałam. Jest to osoba wybitnie skrupulatna i podejrzewam, ze życiorys ma przygotowany perfekcyjnie. Do tego ma i dorobek. I co…i nic….poki co

 

Sledze oferty z których wynika, ze technik tutejszy musi bic zasobem wiedzy naszego docenta . Czyli znac się na wszystkim, kilka jezykow, doświadczenie zawodowe co najmniej kilkuletnie. To jest aplikacja na stanowisko pomocnicze. Skad zatem prace znajduja gamonie, którym z rak leci a spotkałam na swojej drodze życiowej kilku takich?

 

Farmacja, potężny rynek pracy. Firmy bogate. Potrzebuja ludzi- ale jakich. W każdym przypadku warunkiem zatrudnienia się na stanowisku jest wieloletnie doświadczenie – w farmacji…jak człowiek już siedzi w tej branzy to pracy często nie zmienia, bo mu tam dobrze placa. A jak zmienia to musi konfliktowy….Nawet jak zna techniki pracy stosowane na tych stanowiskach to brak doświadczenia w firmach farmaceutycznych go dyskwalifikuje.

 

Ochrona środowiska- najczęściej potrzebny gosc do raportowania, taki, co z wyższym wykształceniem i najczęściej z tytulem będzie podążał w gumiakach od drugiej nad ranem w jakims dzikim ostepie i pobieral probki wody bo do tej porze truciciel wpuszcza scieki.

 

Z kolei w instytucjach europejskich w mojej dziedzinie poszukuja ludzi typu Head Unit i konia z rzedem temu, kto zatrudni na takim stanowisku Polaka, gdybym nawet zdecydowala się składać aplikacje. Tak samo stanowiska Group Leader czy tez Team Leader sa dla swoich (czytaj Niemcow), bo już Wloch czy Hiszpan do czarnej roboty jest….wystarczy popatrzeć jak to się dzieje w mojej firemce. Miałam dzis isc zdawac Epso ale olalam i nie poszlam bo to parodia. Tworzenie kolejnej bazy danych na stanowiska czasowe. Kolejna bzdura, jak wybrac z sensem spośród –nastu tysięcy potencjalnych kandydatow z calej Europy….

 

Mój kolega ma podobny problem, jest informatykiem i pracuje w aplikacji. Od wielu lat. Ale oni teraz wola dwudziestolatkow z czterdziestoletnim doświadczeniem. To nie jest tylko w Polsce. Tak niestety jest teraz w calej Europie. Ci co się zalapali mogą uważać się za szczęściarzy.

Martwie się, ze tak się dzieje. Ze rynek pracy tutaj jest rownie kiepski jak i u nas. To nie jest dobry prognostyk dla naszych ludzi. Z drugiej strony mlodzi maja swobode podróżowania. Jako studenci prace mogą znaleźć. Kazda, nawet idiotyczna. Potem jest problem, jak człowiek się robi „overeducated”….

Co to będzie dalej.? Zwłaszcza jak już wejdziemy w strefe euro. Wyjdzie nasza ogromna mizeria…..a oni nadal będą przewalac ogromna kase na – programy aktywizacji zawodowej. Czytałam te pierdoly na eurostronach. I widze jak to ma się do zycia. Każdy niech sobie poczyta. A co tam…..pisza i po polsku. Surf naar WWW.europa.eu.int jak mowia w tutejszym narzeczu…..

 

 

kaas : :
gru 08 2005 samochod bez Vat
Komentarze: 2

Poniewaz ostatnio nadaje na Unie- karmicielke, dzis bedzie o problemach innych osob ode mnie z unijnymi instytucjami. Otoz w instytucjach unijnych obowiazuje regulamin zatrudniania personelu i praw pracowniczych tak złożony, ze malo kto jest w stanie go rozgryzc a dowolnosc interpretacji jest rozmaita. Od jakiegos czasu moja kolezanka Finka zaczela walczyc o prawo do zakupienia bez podatku VAT samochodu przez ludzi na kontraktach czasowych. Jest to oczywiście wielka pokusa- taki samochod jest o wiele tańszy i jest to jeden z fundamentalnych przywilejow eurokratow oprocz licznych dodatkow, z jakich korzystaja.

 

Finka ma nature wojownicza podobnie jak ja. Tylko ja użeram się z urzędami w moim ojczystym jezyku. Z administracja brukselska jeszcze nie próbowałam. To, ze robia mnie w konia to jest niejako zadekretowane. Wszystkie demoludy sa i będą coraz wiecej i bardziej robione w konia a niebawem przyjdzie się ludziom o tym przekonac. Tak zwana pomoc dobiega powoli konca. Ale wracajmy do Finki.

 

Otoz ze względów podatkowych zaproponowali nam przejscie z kategorii stypendystow na tzw etat Contractuel Agent. Jest to etat, na którym teoretycznie można pracowac 3 lata a w praktyce siedzi się tyle na ile zgadza się szef czyli na ila ma pieniędzy. Ale w tym momencie taki Contractuel staje się pracownikiem struktur unijnych. A wiec powinien czerpac pewne przywileje. W pierwszej kolejności samochod bez vatu. Ha jaka to oszczędność- Finka co prawda ma w kraju, ale stamtąd jechac samochodem to trzy dni wolami. Wiec chciala kupic sobie tutaj drugi.

 

Najpierw się dowiedziała, ze musi dostac specjalne prawo pobytu. Ale nie dostanie, bo już dostala. Belgowie daja ludziom z Zachodu od reki prawo pobytu od razu na piec lat. Polakom nie. Ja dostalam prawo pobytu na czas kontraktu tylko. Wiec nie ma podstaw, aby starala się ponownie o prawo pobytu, skoro już je ma.

 

Jest jeszcze warunek, ze gdyby nawet chciala anulowac tamto prawo, to aby uzyskac to specjalne, czyli wiążące się z przejsciem na system opieki zdrowotnej i emerytalnej Unii ( no coz panstwo w panstwie), to musiałaby przez co najmniej 6 miesiecy pracowac jako trainee. Cholera wie, co to tak naprawde jest, bo z logiki to trainee to nic innego jak stypendysta czy stazysta, który teoretycznie powinien przyjeżdżać po wiedze. Co prawda to jest jeszcze calkiem odrębny temat czego to oni nie potrafia nauczyc, ale wladze w Brukseli do których napisala, odpowiedzieli jej, ze trainee to nie jest to samo co stypendysta. To jest cos innego.

 

Finka jest jednak uparta i teraz znow napisala do Brukseli i rownoczesanie do naszych dzialow personalnych, aby jej podali definicje trainee. Nasze dzialy sa zdania, ze stypendysta to to samo, Bruksela ma odmienna opinie. Ale ogolnie konkluzja jest jasna- ponieważ coraz wiecej ludzi ze Wschodu zalapuje posady Contractuel Agent to trzeba tak ustawic, aby te grupy nie mialy przywilejow, mimo, ze sa pracownikami instytucji unijnych.A wiec Finka zaczela rozglądać się za rzechem. Nie kupi auta bez VAT, choc z walki nie rezygnuje.

 

W moich dywagacjach staram się wyłapać takie fakty, które świadczą, ze wiele z tego co się dzieje w instytucjach unijnych jest zorientowane przeciw nowym członkom Unii. Czasem i przedstawiciele Starej Unii dostaja tez po tylku. Nikt tego oficjalnie nie mowi ani nie pisze. Tutaj troche wyglada to tak, ze wieszaja marchewke i dynda ona sobie pod sufitem a możesz co najwyżej ja sobie nadgryzc. Apetyt wzrasta i wydaje się, ze zaraz będziesz mogl sobie sięgnąć po druga. Nic bardziej mylnego. Uczta marchewkowa jest dla wybranych. Nam pozostaje tylko popatrzeć na nac.

 

kaas : :
gru 07 2005 po wizycie......
Komentarze: 4

Serwis przyjechal w koncu. Nie sprawdzily się moje przepowiednie o tym, ze fonctionaire będzie w jakikolwiek sposób zestresowany. To urzędniczy móżdżek, odporny na wiele faktow. Facet z serwisu był już poinformowany i trzymal gebe na kłódkę i powstrzymywal się od wszelkich komentarzy.

 

Facet zaczal rozbierac urzadzenie a chłopcy zaczeli odmawiac pacierze. No i okazalo się, ze nie poszlo to czego się najbardziej obawiałam czyli czesci ceramiczne i z grafitu. Alleluja, wtedy ten aparat moznaby spokojnie wywalic. Naprawa bylaby kosztowna bardzo. Zerwal się co prawda jeden z drucikow, które sa bardzo wazne, ale to jest do naprawienia i nie ma dowodow, ze stalo się w czasie upadku.

 

Ogolnie aparat zaskoczyl. Ale również się okazalo, ze poprzedni użytkownik zostawil aparat w stanie nie zabezpieczonym i co gorsza wszystko wskazuje na to, ze eksploatowal go w sposób nieprawidłowy. W srodku leżały sobie spokojnie nie tam gdzie trzeba platynowe czesci po 500€ sztuka. Ot tak sobie plataly się. Wewnątrz slady spalenizny wskazywaly, ze nie stosowal jak to się mowi gazu ochronnego.

 

A wiec drugi aparat, który obsługiwał dyletant. Nie wiem na ile jest spieprzony. Ja reanimowałam pierwszy. Aparaty, które w Polsce sa na tyle drogie, ze jak się je kupi to jest to pretekst aby mowic o nich na konferencjach. A tutaj stoja i sa obsługiwane przez niedouczonych gnojkow…..Powiedziałam o tym koleżance a ona odparla- ale ten operator na pewno wiedział jaki tryb wybierania Przewodniczącego Rady Europejskiej obowiązywał w latach 68-99.Miala racje. Najważniejsze to zdac EPSO.

 

Ostatnio EPSO robi bokami, bo te swoje debilne procedury egzaminacyjne adaptuje również do zatrudniania pracownikow czasowych w instycjach europejskich. Kiedys testy obowiązywały przy zatrudnianiu się na staly etat. Wynajęli nawet jakas firme, która robi testy na komputerze. Testy komputerowe sa rownie glupie jak te zaznaczane na kartce papieru. Firma ta dziala tak, ze strona z danymi od ludzi się zwalila. Kilka dni nie można było się załogować w ogole. Potem zaczeli przesyłać ludziom ze zaakceptowali ich kandydatury, choc ci ludzie nawet tam nie skladali aplikacji. Mnie wyrzneli polowe życiorysu. No i napisałam zazalenie. Do tej pory nie odpowiedzieli. Związki zawodowe walcza z ta instytucja o prawa pracownikow czasowych i zniesienie tych debilnych egzaminow. Maja racje, ale mnie to już nie bawi. Co wiecej, zamierzam olac egzamin na który się zapisałam w grudniu. Mam ich gdzies, tym bardziej, ze aktualnie zgłasza się po 20- 40 tysiecy osob. Maja tworzyc bazy laureatow tych durnych egzaminow a pracy i tak nie będzie. Ci co sa musza się nachapac. A budzet nie jest z gumy…..

 

No i czego tak pisze, sama sobie sie dziwie- po prostu robie nadgodziny. Musze nadpracowac dwa dni aby pojechac do kraju na swieta. Wiec siedze i takie pierdolki sobie popisuje…od czasu do czasu. Cos trzeba robic. A i tak nikt się nie zorientuje o czym pisze……..

 

 

kaas : :
gru 07 2005 wizyta serwisu
Komentarze: 2

Nic nie robie bo czekam na serwis. Ma on przyjść do aparatu, który spadl. Wraz z ubezpieczycielem. Nie wiem, może to już opisywałam. Wzięliśmy kiedys sprzet z innego zakładu, wielkiej wartości, bo u nich stal od wielu lat. Taki sprzet mogłam zobaczyc raz, gdy pisałam moja prace doktorska i był unikatem. Kiedy się okazalo, ze może być dla nas przydatny i można go zabrac  a co wiecej, mogę na nim popracowac do woli, bylam entuzjastka. No i wreszcie, po kilku miesiącach zapadla decyzja, ze go przenosimy.  U mnie w mojej firmie a Warszawie od takich rzeczy jest kilku rosłych chlopa z wozkami i barami. Oni nosza butle z gazem i przenosza ciezkie rzeczy, maja pasy i inne urzadzenia. Tymczasem tutaj jeden z madrych ludzi tutejszych zażądał ,ze najlepiej będzie jak zrobimy to osobiście. Nie musze dodawac, ze sprzet jest ciezki jak cholera. Zostalam sama z para zdechlakow. Jeden w stopniu fonctionaire czyli stalego pracownika zmyl się natychmiast, aby go przypadkiem zobaczyli ze robi co innego niż klepie w komputer. Zostalam sama z facetem postury gnoma i metr 50 w kapeluszu. Do tego dostalismy wozek jaki sluzy do wozenia nieboszczykow w szpitalu. No i na wyboju sprzet się wypieprzyl a mój calkiem mily kolega zdechlak nie był w stanie go utrzymac. Ja pchałam ten karawan.

 

Oczywiście nikt się nie przejal, choc widziałam, ze fonctionaire az buzowal. I pomyslam sobie ze jeśli w jakikolwiek sposób otwarzy paszcze i powie pod adresem moim lub zdechlaka cokolwiek to opernicze, używając określeń fuck, shit i może jeszcze jakies by mi się przypomnialy. Ale nic nie powiedział.

 

Potem przyleciał drugi fonctionaire i obaj zaczeli gdakac nad tym sprzętem. Ja ciagle jeszcze miałam mordercze mysli,  ale skoro się nikt nie przyczepial do mnie, dalam spokoj.

 

Dzis rano mój ulubiony austriacki lover na parkingu spytal mnie ni mniej ni wiecej- a słyszałem, ze ten sprzet (tu padla nazwa) zwalil się. Zdziwiłam się, ze on się o tym dowiedział dopiero teraz. Widac chłopcy trzymali sprawe w sekrecie, bo i tak powinni za to beknąć. Owszem, przyznalam- ma dzis być serwis i obejrzy oszacujac czy aparat nadaje się jeszcze do naprawy czy nie. Ale to precyzyjny przyrząd- odparl. Wiem to, w koncu robie w tej dziedzinie. I sama nie wiem, czy wszystkiego szlag nie trafil. Po moich oględzinach nie wyglądało to zle ale to trzeba sprawdzic, powiedziałam. Aby skończyć te jalowa gadke dodalam- pewnie firmy prowadza takie crash testy dla instrumentow. Wiedza, ze placowki nie mogą pozwolic sobie na tragarzy. I zwalaja sprzet oceniając na ile się rozpieprzy. Austriak wziął to gadanie dosłownie. Ale to przeciez nie jest samochod? Powiedział, ni to pytajac nie oznajmiając. Życzyłam mu wiec milego dnia i poszlam do swojej kanciapy.

 

Serwis się spoznia. Kit im w ucho. Teraz zaczyna mi być to obojętne. Jedno marnotrawstwo wiecej, jedno mniej- cholera z tym. Ale czekam az przyjdzie. Chce popatrzeć na idiotyczna mine fonctionaira, gdy będzie opowiadal cale zdarzenie. I zapewne nie omieszkam się tego w odpowiedni sposób skomentowac……

 

kaas : :